Jestem niezalogowany   zaloguj mnie   /   rekrutacja


Forum - Świat Tajemnic


Nowy temat  |  Spis tematów Nowszy wątek  |  Starszy wątek
Cel życia - rozwój duchowy?
Ilość wypowiedzi w tej dyskusji: 781
wendol

26 kwietnia 2006

Co rozumiecie pod tym pojęciem?

Ja znalazłem coœ takiego:

"Razem zmienimy istniejšcy paradygmat. Potrzeba nam wznieœć się na spirali doœwiadczenia, przyswoić wiedzę o nas, o innych wersjach nas samych, o innych możliwoœciach rzeczywistoœci - wprowadzić jš w życie - i stać się pełnš częœciš ródła Pierwotnego œwiadomie tworzšcš nowš, "lepszš" wersję rzeczywistoœci.
Oznacza to dšżenie do osišgnięcia niezależnoœci i pełnej samokontroli nad własnym procesem rozwoju duchowego, w którym dšżymy do pełnej integracji z własnym Ciałem Œwietlistym - œwiadomš Duszš. Nazwa "œwiatynia" nie odnosi się do budynku lecz nas samych - każdy z nas jest œwištyniš Boga/Bogini. Słowo "moc" użyte jest tu w pozytywnym aspekcie i oznacza odzyskanie swojej duchowej mocy i wzięcie rozwoju w swoje ręce bez uzależniania siebie od innych osób, dogmatów i idei. Czasem używamy tu słów "przejšć władzę" gdyż słowa te wnoszš tu aspekt powagi sprawy i pewnej dyscypliny w intensywnym procesie jakim jest praca nad własnym Duchem. Naszym celem jest poszerzanie œwiadomoœci na œwiecie, nie narzucanie mu tylko wybranej, jedynej, ograniczonej i zamkniętej wersji."

"Pewnego dnia Mahatma Ghandi powiedział: "Jest tak wiele przekonań religijnych jak wiele jest istot ludzkich. Jest tak jak powinno być". Na nieszczęœcie każda osoba wierzy, że tylko jej wiara jest "prawdziwa". Prowadzi to do konfliktów. Jednakże, jeœli zaakceptujemy fakt, że my wszyscy dšżymy do osišgnięcia prawdy, wtedy możemy uczciwie przeszukać głębie naszych serc dla pokoju i zbawienia jakiego wszyscy szukamy".

Najbardziej mnie interesuje, co na ten temat mogš powiedzieć tzw. typowi katolicy.
Zdaję sobie sprawę, że przez niektórych z nich powyższy tekst może być odebrany jako jakaœ herezja typu New Age. Ale czy tak naprawdę nie dšżymy Wszyscy do owego nowego lepszego œwiata?
Nie skupiajmy się może na nazwach, tylko na głębszym uniwersalnym znaczeniu tego pojęcia. Chyba wszyscy w gruncie rzeczy dšżymy do tego samego.

Wszystko wskazuje na to, że XXI wiek będzie okresem wielkich przemian.
Spróbujmy wyobrazić sobie, że powstanie tylko jedna uniwersalna „religia”. Będzie to oznaczać koniec nienawiœci i wojen religijnych, następny powód nienawiœci i krwawych wojen – nacjonalizm, powoli się rozpłynie.
Całkowite zrozumienie życia poprawi naturę ludzkš przez usunięcie fikcyjnych, tymczasowych celów, osišganych zazwyczaj przez krzywdę ludzkš. Œwiat przestanie być miejscem kaŸni ludzkiej.

[%sig%]
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
yohanna22

23 lutego 2016

Ta strona to bylo cos raczej do zabawy.
79277:
Moja żona mówi: wybacz w końcu wszystkim, którzy Cię:
-gnoili
-zdradzali
-wykorzystywali
-poniżali
-oszukiwali
-(...)

Dobrze mowi jest to dosc ciezkie do zrobienia, ja mam na to swoj wlasny sposob. Mniejwiecej wyobrazam sobie jacy Ci ludzie sa beznadziejni i z czym sie borykaja i czesto dochodze do wnioskow ze oni placa za to wszystko w inny sposob. I tez potem dochodze do ich problemow i dlaczego tak sie zachwali/uja.
79277:
Nawet próbowałem to sobie wyobrazić. Wspomnieć każdego, do kogo chowam urazę... Dużo ich.

U mnie tez duzo, ale moj sposob dzila dosc dobrze.

pozdrawiam
 
yohanna22

23 lutego 2016

Potem jak sie czegos takiego nauczysz to poczujesz ulge i bedziesz sie smial z nich. Troche psychologi tez jest pomocne na przyklad to
https://drmichaelfree.files.wordpress.com/2010/03/generic-model-hand-out2.pdf
 
yohanna22

23 lutego 2016

aha i zebys nie myslal ze ja mysle ze chorzy psychiczne to Ci co wykanczaja i wykorzystuja innych, mysle ze wlasnie Ci niezdjagnozowani i dajacy swietnie sobie rade maja wieksze problemy psychiczne i swietnie sobie w zyciu radza, a Ci zdiagnozowani musza szukac pomocy i nie daja sobie rady. Czesto wlasnie przez tych silniejszych czyli w sumie jak w swiecie zwierzat wiekszy i silniejszy zje cie na obiad;)

ale ze mnie filozof pewno jest to juz wiadome od wiekow:)))
 
wendol

3 czerwca 2016

Znalazłem coś ciekawego gdzieś w necie - czyjś dobry komentarz:

prawdziwe lekarstwo jest wewnątrz - zrozumienie kim się jest, bo nie jesteśmy ani myślami, które się przez nas przetaczają, ani emocjami, które zmieniają się w zależności od myśli, którym poświęcamy uwagę, ani nazwiskiem, ani... Znalezienie odpowiedzi na pytanie "kim jestem?" rozwiązuje "problem" depresji raz na zawsze. Są wskazówki jak tego dokonać, np. na Youtube: Mooji i inni. Pokój wszystkim zagubionym! :)

Ja tylko dodam od siebie, że oprócz tego warto kogoś mieć, bo samemu nawet z taką świadomością jest "pusto", choć "lżej" niż bez niej :)
Nawet, gdy wokół jest mnóstwo "znajomych", to człowiek może się czuć "samotnym" - nawet mieszkając z kimś pod jednym dachem.
Wszystko zależy od tego, z jakimi ludźmi się zadajemy - niestety, ale dla mnie większość to "puste wydmuszki", może nawet "ładne pisanki", ale to "pomalowane wydmuszki".
Nawet religie są "puste", a tzw. materializm tym bardziej.
Tak - z bogatym wnętrzem życie jest pełniejsze - chodzi oczywiście o wnętrze człowieka, a nie czegoś innego :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

4 czerwca 2016

Zarówno tzw. materializm, jak i religie "wysysają" człowieka.
Człowiek z materialistycznym podejściem do życia jest "upośledzony" w sprawach duchowych, natomiast religia daje tylko namiastkę duchowości "przenosząc" ducha z człowieka do jakiegoś wyższego bytu, też go upośledzając i wmawiając, że jest "nikim", a tzw. Bóg jest "wszystkim".
Materializm daje człowiekowi "spełnienie" w konsumpcji, ale i w tworzeniu, natomiast religia jeszcze bardziej upośledza człowieka, bo "spełnienie" daje w czczeniu Boga i w bierności, strasząc że możesz zrobić coś, co się "Bogu" (kapłanom) nie spodoba i wtedy czeka cię wielka kara.
Oczywiście zarówno "czysty" materializm, jak i fanatyczna religijność to dwie skrajności, które niszczą psychikę człowieka.
Oczywiście zarówno spełnienie na polu materialnym, jak i duchowym jest człowiekowi potrzebne, ale te dwie drogi nie powinny być celem samym w sobie i się wzajemnie wykluczać w imię twierdzenia, że prędzej wielbłąd przejdzie przez coś tam, niż bogaty dostąpi czegoś tam.
Materializm wyklucza "sprawy wyższe", natomiast religia staje w opozycji do "spraw doczesnych" - oba podejścia są "chore" i powodują, że ludzie wyznający te "ideologie" też są chorzy - ciężko wytrzymać zarówno z jednymi, jak i z drugimi.

Proponuję obejrzeć "Perwersyjny przewodnik po ideologiach", którego "narrator" wydaje się być ateistą, jak i "księdza Dobro-Dobro", gdzie zobaczymy "bardzo duchowe" podejście do życia :))
Na początek proponuję to:
https://www.youtube.com/watch?v=iYGZAhCW0Zg :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
rosomak

15 czerwca 2016

Witajcie po przewie- nieco trudno Was znaleźć ale cieszę się że po latach widzę "znajome twarze"
Pewnie słabo mnie kojarzycie ale ja Was znam :)
Darek- z pewnością jesteś najstarszą duszą na tym forum ;)- Otwieram po żmudnych poszukiwaniach stronę a tu od razu błękit wali po oczach- myślę sobie- oho dobrze trafiłem :)

Wpadłem się przywitać :)

Zainteresował mnie wpis o WYBACZANIU

Jest ono jednym z potężnych oręży którymi dysponujemy w arsenale swego człowieczeństwa.
Jednak przeciwko niemu stoi inna siła- podświadoma miłość własna, która sprzeciwia się świadomej chęci wybaczenia.
Miłość ta, lub jeśli wolicie egoizm nie znosi bycia wykorzystywanym.
Jest zaborcza i chowająca urazę.
Chołubi wyidealizowany wizerunek nas samych a im mocniej jesteśmy przekonani o swej wspaniałości, tym trudniej jest wybaczyć krzywdę jakiej doznaliśmy.
I tu przechodzę do sedna problemu
Jako ze nasze rozbuchane EGO ma nas we własnych wyobrażeniach za alfę i omegę -każda porażka, niewykorzystanie szansy czy zaniedbanie, sprawia że ten doskonały bat który stworzyliśmy z wyobrażeń o sobie, wpędza nas w poczucie winy i rozgoryczenia-

Dopiero niszcząc fałszywy obraz swej doskonałości, jesteśmy w stanie nauczyć się wybaczać.
Wybacz sobie że nie jesteś doskonały i popełniasz błędy a wtedy nauczysz się także rozumieć i wybaczać innym.

Moją cyfrą jest 4 i zupełnie to do mnie nie pasuje :)
Pozdrawiam wszystkich.
 
wendol

15 czerwca 2016

Witaj Rosomaku po latach :)

Każdy popełnia jakieś błędy.
"Wybaczcie im, bo nie wiedzą, co czynią".
Gdy ktoś nie robi czegoś z premedytacją, to spoko.
Błędy niezawinione (takich jest większość) wynikają z niedostatecznej wiedzy i dlatego właśnie jestem zwolennikiem ujawniania prawdy, by ludzie mieli jak najpełniejszy przegląd sytuacji - by nie popełniali błędów, które szkodzą im i innym.
Niestety, ale na kłamstwach i ukrywaniu prawdy potrafią być zbudowane nawet całe wielkie instytucje, które czynią zło na masową skalę, posługując się przy tym groźbą, zastraszaniem, szantażem...
Na własnej skórze przekonałem się, do czego jest zdolny człowiek, który posługuje się takimi metodami.
Od tego czasu jeszcze dobitniej dotarło do mnie, jak ważne jest mówienie prawdy i ujawnianie wszelkich niegodziwości.
Niestety, ale bezkarność rozzuchwala chamów, prostaków... i pozwala im na eskalację działań.
Np. moja żona, by robić dzieciom jeszcze większą krzywdę i być "nietykalna" zaczęła posługiwać się ideologią kościelną - to ją "usprawiedliwiało".
Ona nie jest "głupia" - jest bardzo cwana i bezwzględna.
W niej nie ma miłości, tylko karanie, gdy ktoś się jej sprzeciwi lub ośmieli się mieć inne zdanie - nawet dyskutować się z nią nie da, bo od razu atakuje.
Ktoś mi powiedział, żebym spróbował pomóc jej wydostać się z tego "bagna".
Ten ktoś najwyraźniej nie wiedział, że próbowałem przez wiele lat i musiałem znosić jej ataki w stosunku do mnie i dzieci.
Ktoś inny powiedział mi, żebym już nie wdeptywał w gu..., tylko je omijał.
Już omijam.
Mam już (wezmę w weekend od rodziców) odpis wyroku sądu o pozbawieniu jej praw rodzicielskich.
Mam też odpis wyroku o separacji sprzed 10-ciu lat.
Mam już komplet dokumentów do rozwodu.
Oczywiście "postraszyła mnie" Kościołem i ich "sąd" wzywa mnie po raz kolejny do stawienia się.
Oczywiście nie będę w to "wdeptywał".
Na dniach składam akt apostazji... i pozew o rozwód - z Kościołem i z nią :)
Będę wreszcie wolnym człowiekiem i będę mógł ułożyć sobie życie na nowo.
Następny ślub? Dlaczego nie? Ale tym razem cywilny - bez wpieprz... się w to Kościoła :) Miałbym im się tłumaczyć, dlaczego nie chcę mieć do czynienia z nimi i z ich "owieczką"? :)) Rozmowy z nimi już mnie nie bawią.
A ona niech kieruje się dalej "swoim rozumem" skoro tak chce - przecież jej tego nie zabronię - to już nie moja sprawa.
Ona roznosi jakieś "kościółkowe ulotki" i dostaje do "opiniowania" jakieś pisma odnośnie "inicjatyw duszpasterskich".
Kto wie, może zrobi karierę u "czarnych"? :))
Znalazła sobie sposób na życie - ma moje błogosławieństwo :))
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
rosomak

15 czerwca 2016

Witaj :)
Nie znam Twojej żony choć pamiętam że już od dawna miałeś problemy małżeńskie.
-Pamiętam też że masz dwie córeczki- teraz już chyba wyrośnięte panny- Ja za to dorobiłem się synka (ma 5 lat) i odpukać, trafiłem z kobietą jak ślepa kura w ziarno, choć jak to mówią: hehe- nie chwal dnia przed zachodem słońca i żony zanim jej nie pochowasz ;)-
Nie znam Twojej żony ale Znam odruch ataku który nader często wynika z poczucia zagrożenia.
Myślałeś o tym, że ona atakując, być może broni się w ten sposób
przed twoją doskonałością?
Szuka oparcia w swej wierze bo zbyt wiele lat zderzała się z czymś z czym nie była gotowa się mierzyć?
Prawda bywa niebezpieczna- nie należy nią epatować wszem i wobec.
Naga prawda powinna być zarezerwowana tylko dla ludzi na nią gotowych.
Nawet, a może szczególnie, narażeni na jej niszczącą siłę są nasi najbliżsi, dlatego należy ją dozować i oswajać z nią małymi kroczkami, a nie walić jak obuchem w łeb.

Poza tym każdy ma swoją własną prawdę.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
Ergo- Jesteśmy obserwatorami którzy widzą zaledwie część przyczynowości, która składa się na obraz i położenie punktu w czasoprzestrzeni.- Nawet Ty Darku :)
Nie nam osądzać czyjeś postępowanie i zrozumienie tego również przybliża do kwestii wybaczania.
Nie chcę przedstawiać pokutnego spojrzenia na sprawę, ale wydaje mi się że najpierw musimy zrozumieć iż to NASZE postępowanie lub po prostu bycie, miało przemożny wpływ na sytuację w której się znaleźliśmy.
Świadome lub nie- zależne od nas, lub też wpisane w naszą osobowość.
To nieważne. Ważne że miało wpływ.
Czasem kochamy ale nie jesteśmy kochani- Czy to może determinować nasz stosunek do kogoś kto nas odrzuca?
Oczywiście że może i determinuje, wcześniej czy później.
Nikt nie jest w stanie na dłuższą metę przetrwać w takim układzie - Obie strony zostaną zniszczone a stąd już tylko krok dzieli od przejścia na ciemną stronę mocy.
Posypmy głowy popiołem i bądźmy pokorni- brzmi znajomo, prawda?
Można by stwierdzić że to kler narzucił nam tę doktrynę by tym łatwiej nas zniewolić.
Być może jednak jest to głęboka prawda- przyczyniamy się w jakiś sposób do sytuacji w której się znajdujemy, a że nie widzimy wszystkiego, bądźmy ostrożni z ferowaniem wyroków i prawdą, bo ta może być inna niż się nam wydaje.
 
wendol

16 czerwca 2016

Odnośnie kleru...
Początki chrześcijaństwa w wykonaniu Jezusa Chrystusa były piękne i miały głęboką wartość duchową i międzyludzką - on był m.in. dobrym psychologiem i pomagał ludziom rozwiązywać ich codzienne problemy.
Natomiast katolicyzm, to nie jest chrześcijaństwo - za dużo nawymyślali i nakłamali, pozabijali ludzi, by mieć władzę.
Nadal zabijają - ducha i niszczą ludzką psychikę.
Kościół to dla mnie pusta skorupa, bez ducha.
Oni mają prostą receptę na wszystko pt. "módl się", a to nie rozwija ludzi, tylko ich uwstecznia.
Jak jeszcze nie widziałeś, to możesz sobie pooglądać wywiady z Krzysztofem Pieczyńskim na yt.
Zauważ, że te wszystkie ideologie (religie itp.) powymyślali mężczyźni, natomiast Jezus bardzo szanował i poważał kobiety, gdyż one mają w sobie naturalną duchowość i czucie - im nie są potrzebne żadne religie, czy ideologie.
Dlatego nieraz pisałem, że kobiety są "mądrzejsze" od mężczyzn. Jedyny sposób, w jaki mężczyźni mogą przejąć władzę nad kobietami, to właśnie przy pomocy ideologii, ciągłego prania mózgu i wmawiania im, że są "gorsze", "grzeszne" itp. - bez tego kobiety szybko się wyzwolą i dlatego tak ważne dla Kościoła jest, by ludzie chodzili przynajmniej raz w tygodniu do kościoła.
W kwestii aborcji Kościołowi nie chodzi też o obronę "dzieci", tylko o zachowanie władzy i pieniędzy.
Chodzi im o to, by kobieta nie mogła decydować w sprawach, które jej najbardziej dotyczą, by generalnie nie miała świadomości, że może przejąć kontrolę nad własnym życiem. Kiedyś kobiety, które miały własne zdanie, były "niezależne" oskarżano o czary i palono na stosie.
Ta instytucja w swojej historii robiła naprawdę makabryczne rzeczy, by swoje wpływy zachować
Ja, jeśli miałbym już wybierać uproszczenia, to zamiast Boga wolę czcić Boginię :)
Nieraz słyszałem, jak ludzie mówią: "Oh My Goddess!" :)
Moje córki oglądają anime, a tam to naprawdę dużo Bogiń jest :)
Ale to dlatego, że... - no wiecie, jaka była historia Japonii i co kobiety tam znaczyły. Teraz odreagowują i odzyskują poczucie własnej wartości. W przypadku moich córek dodatkowo dochodzi kwestia tego, że ich fanatyczna religijnie matka pomiatała nimi i je dołowała, a ja musiałem je z tych dołów wyciągać, co się jej bardzo nie podobało, więc mnie atakowała, a dzieci niszczyła psychicznie i je biła. Zmuszała też do chodzenia do kościoła i spowiedzi, co je jeszcze bardziej dołowało i wpędzało w poczucie winy - doszło do tego, że życie straciło dla nich sens i myślały już tylko o śmierci i "zbawieniu". To bardzo wrażliwe i uduchowione dzieci, a ona jest uosobieniem najgorszych cech Kościoła w "czystej" postaci. One nie miały wiedzy, więc ja z nią dyskutowałem o destrukcyjnym wpływie religii na człowieka, a ona dalej robiła swoje - nic do niej nie docierało. Mi nie ośmieliła się powiedzieć, że jestem "opętany", ale wmawiała im, że są, ale nigdy nie robiła tego przy mnie. Tylko, gdy mnie nie było, to wyzywała je od najgorszych językiem rynsztokowym i biła gdzie popadnie, wmawiając że są "złe" i zabraniając "kablować". Dopiero, gdy jedna z nich trafiła do szpitala psychiatrycznego, bo nie mogła spać, to Pani Ordynator tej placówki powiedziała mi, że moja żona jest psychicznie chora i powinniśmy jak najszybciej zabrać jej dzieci i napisała w tej sprawie do sądu.
O szczegółach tego, jak matka traktowała moje córki dowiedziałem się od nich dopiero, gdy trafiły do moich rodziców i poczuły się bezpieczne, bo wcześniej karała je, gdy tylko się na nią o coś poskarżyły.
One już wcześniej mi mówiły, że z matką jest "coś nie tak", ale nie wiedziałem o co im chodzi, bo nie znałem szczegółów.
W stosunku do mnie była miła, ale "sztywna" i nie można było z nią porozmawiać o tym, co robi, bo od razu się wściekała i atakowała mnie, gadając co jej ślina na język przyniesie.

Czy katolicyzm buduje w człowieku poczucie własnej wartości?
Pytanie retoryczne.
Tylko człowiek o wysokim poczuciu własnej wartości potrafi szanować innych, mieć w sobie skromność i pokorę - tak :)
Natomiast ci, co pomiatają innymi są po prostu zakompleksieni - im bardziej, tym bardziej z góry innych traktują, by poczuć się "lepszymi", podczas gdy stają się coraz gorsi i robią coraz większą krzywdę innym.
Kler...
Kiedyś zapytałem księdza, dlaczego tak robią.
Odpowiedział, że muszą, bo tak im ich zwierzchnicy nakazują.
No cóż - gdyby pozwolili ludziom na dialog (a ludzie są coraz inteligentniejsi), zamiast monologu, który prowadzą, to okazałoby się, że "król jest nagi", więc zastraszają ludzi, dołują, wzbudzają w nich kompleksy, odbierają poczucie własnej wartości, by ci nie ośmielili się z nimi rozmawiać, jak równy z równym, czy ich skrytykować, bo gdy człowiek przestaje się bać Kościoła, to widzi, jacy oni są puści, pyszni, chamscy itp. - widzi, że nie ma w nich poszanowania dla drugiego człowieka, tylko chęć upodlenia go, by mieć nad nim władzę, czerpać profity pieniężne (materialne) i łechtać swoją próżność.
Za daleko odeszli od Jezusa.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
tajne.tarot-marsylski.pl

 
rosomak

17 czerwca 2016

Szczerze Ci współczuje tego co przechodzicie.
Mam nadzieję że teraz już na trwałe Twoje dzieci będą bezpieczne.

Niemal cały wpis poświęciłeś kościołowi- nie za bardzo się do tego odniosę bo nie mam z księżami ani kościołem zbyt wiele do czynienia.
Wartości takie jak miłość, umiejętność wybaczania, są uniwersalne- zapewne i w kościele jest wielu takich którzy im hołdują. Jest też wielu takich którzy im zaprzeczają i to zapewne najbardziej razi, bo ci którzy mienią się być moralnym autorytetem, powinni świecić przykładem.
 
wendol

17 czerwca 2016

rosomak:
Wartości takie jak miłość, umiejętność wybaczania, są uniwersalne- zapewne i w kościele jest wielu takich którzy im hołdują.

Oczywiście, że tak, ale "wartością nadrzędną" dla Kościoła jest utrzymanie poddanych "pod butem", żeby nie uciekli, a instrumentem służącym do tego celu jest ich bożek wymyślony w czasach feudalnych na wzór surowego władcy tyrana, którego trzeba przepraszać na kolanach i prosić o łaskę i wybaczenie nie wiadomo za co. Za to, że się do kościoła nie chodzi, bo inaczej piekło? Kpią sobie z ludzi w żywe oczy.
Odnośnie wybaczania i "zasługiwania" na "łaskę"...
To w ogóle nie o to chodzi.
Bóg nie ma pretensji i "nic mu do tego".
Jest jedynie kwestia spraw międzyludzkich, "pomiędzy duszami".
Chodzi jedynie o to, kto gdzie pasuje.
Miałem do czynienia z ludźmi o różnych charakterach, pochodzącymi z różnych środowisk...
Na imprezę nie zaproszę chamów, prostaków, ludzi którym odbija po alkoholu lub bez, nerwowych itp., bo narobią "maniany".
Tacy ludzie sami też by się źle, nieswojo czuli w otoczeniu o wyższym poziomie.
Kościół mocno odstaje, razi w społeczeństwach wyżej rozwiniętych - tam mają tylko "garstkę" wyznawców.
Im ludzkość będzie na wyższym poziomie, tym religie będą bardziej raziły swoim zacofaniem.

rosomak:
Wartości takie jak miłość, umiejętność wybaczania, są uniwersalne

No właśnie - do tego nie jest potrzebna żadna religia, tylko czucie i wyczucie, pewna doza trzeźwości komu co jest potrzebne i co kto lubi :)
Jedni lubią "łakocie", a inni "gorczycę".
Jedni wolą "niebo", a inni "piekło" :))
Jak ktoś woli "piekło", to niech chodzi do kościoła :)
Sorry, ale chodząc do kościoła, wyżej czegoś tam nie podskoczy - myśleć się nie nauczy, tylko nauczy się ślepego posłuszeństwa wobec tych, którzy sami są na niskim poziomie - oczywiście nie wszyscy, ale wytyczne od swoich władz mają określone - by ludzie nie zaczęli myśleć na tyle, by od Kościoła się uwolnić.
Jezus "stworzył" chrześcijaństwo, a kler stworzył katolicyzm.

Pozdrawiam
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
Polina

30 czerwca 2016

Już nie mogę, nie daję rady, jestem cholernie zmęczona. Myslałam, że podołam , może ale nie wiem jak długo, może spakuję swoją duszę i odfrunę tylko dokąd ?????
 
Polina

30 czerwca 2016

https://www.youtube.com/watch?v=LKoksZ3lNSo


Ziemio....ma Ziemio !
 
rosomak

30 czerwca 2016

Bardzo ładne... i smutne. Słucham właśnie całej płyty. Dzięki za tego linka.
Cóż Cię tak przytłacza?
 
wendol

30 czerwca 2016

Słowiańskie klimaty - TAK :)
Trzeba się jeszcze Ziemią zaopiekować.
Na razie jest tu "tygiel" (wszystko przyspiesza) coraz większy - spokoju i rozwagi potrzeba.
Wytchnienia.
Tylko, że wibracje coraz szybciej się podnoszą, aż wreszcie nastąpi "przeskok kwantowy" - "w niebo wzięcie" :)
Nowa Ziemia w wyższym wymiarze jest już gotowa - są tam rośliny, zwierzęta, a na końcu dojdzie człowiek.
To tak, jak w tym "micie" o stworzeniu Ziemi przez Boga - coś w tym jest :)
W wyższym wymiarze odbywa się to szybciej i bardziej bezpośrednio :)
Nowy Eden tam będzie :)

Pozdrawiam :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

30 czerwca 2016

rosomak:
Cóż Cię tak przytłacza?

Pewnie praca - mnie też.
Spoko - jutro piątek :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
Polina

30 czerwca 2016

Uwielbiam słowiańskie klimaty , takie pogańskie na przekór kato, wrrrr az mnie dreszcze przechodzą.
Życie mnie przytłacza, system i gówniana odpowiedzialnosć.
Mnie w niebo nikt i nic nie wezmie, nie potrafię się zresetowac i przygotować. Idę z tą cholerną systemową falą zamiast osiedlić sie w lesie na jagodach i grzybkach w szałasie.
 
wendol

30 czerwca 2016

Ja od dziecka spędzałem sporo czasu w lesie - szałas też był :)
W lecie można tam nawet spędzić noc.
Tylko, że...
To jest dobre jako odskocznia - w lesie długo nie wytrzymam :)
Jednak cywilizacja też jest potrzebna.
Wszystko z umiarem :)

Ty chyba jakąś "czarownicą" byłaś :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
Polina

30 czerwca 2016

wendol:
Ty chyba jakąś "czarownicą" byłaś :)


Nie byłam, ja nią jestem !!!! w tych czasach na stos ze mna.
 
rosomak

30 czerwca 2016

Na stos z Wami za to że nie kibicujecie Polakom :):):)
 
Ilość wypowiedzi w tej dyskusji: 781
Nowy temat  |  Spis tematów Nowszy wątek  |  Starszy wątek

Proszę zalogować się aby zabrać głos na forum.
Jeśli nie masz konta, możesz w prosty sposób zarejestrować się.