Jestem niezalogowany   zaloguj mnie   /   rekrutacja


Forum - Świat Tajemnic


Nowy temat  |  Spis tematów Nowszy wątek  |  Starszy wątek
Dojenie owieczek przez Kościół Katolicki. Przesądy KK
Ilość wypowiedzi w tej dyskusji: 1611
Poprzednia strona | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | .. | 80 | 81 | Następna strona
oldspirit

24 lutego 2007

Rozpoczęło się to od momentu, w którym podałem opracowania dotyczące przesądów w Kościele Katolickim
http://www.tajne.org/forum/read.php?f=1&t=2186&p=2


Właśnie dostrzegłem, że nie dopowiedziałem Bratu na ostatni post, który w tamtym wątku zamieścił. Czynię to obecnie:
Brat:
Masz w pewnym sensie rację Old. Też mnie to złości jeśli chodzi o Kościół. Z drugiej strony dostrzegam również pozytywne dzieła Kościoła i nie patrze jedynie na "przepych na plebaniach". Mam nadzieję że i Ty czynisz pdobnie.

Żeby to jedynie chodziło o przepych na plebaniach... Ok. - Wypisz proszę to co wg Ciebie pozytywne w Kościele, a ja pozwolę sobie do tego wszystkiego ustosunkować.
Brat:
Kościół to plebanie dopiero na drugim miejscu. Na pierwszym miejscu w kościele są ludzie, a oni nieraz wspanialsi
potrafią być od "pereł" :D ;)

Tiaaa. Tym wspanialsi im więcej na tacę wrzucą. Tym wspanialsi im bardziej nieświadomi, im mniej poinformowani, im bardziej cierpliwi. Wtedy można doić i doić... Jestem ciekaw dlaczego Ty wciąż tkwisz w tej instytucji?

Pozdrawiam
 
79277

5 marca 2015

[img]http://img7.demotywatoryfb.pl//uploads/201503/1425485726_q08kxh_600.jpg[/img]
 
wendol

5 marca 2015

"Ludzka ferma" i wyższe inteligencje, czyli świat według Salvadora Freixedo
Zaskakująca pod wieloma względami publikacja z byłym zakonnikiem, a jednocześnie badaczem zjawisk anomalnych w roli głównej. Ten niegdysiejszy hiszpański jezuita, który swego czasu trafił do więzienia za krytykę Kościoła, a jego książki zostały przez Watykan zakazane, twierdzi, że Ziemia jest obiektem wielkiego kosmicznego eksperymentu i znajduje się pod kuratelą obcych inteligencji, które dają o sobie znać poprzez religijne objawienia, przekazy z innych poziomów egzystencji (channelingi), a także za pomocą tzw. Bliskich Spotkań Trzeciego Stopnia. Freixedo uważa, iż nie wiemy, jakie są cele i intencje tych sił, jednak wydaje się, że poprzez kontakt z wybranymi jednostkami wpływają one na ewolucję światopoglądu całej ludzkości, a Ziemia stanowi dla nich płaszczyznę wielkiego eksperymentu, na której toczy się walka o nasze umysły.
http://www.nieznanyswiat.pl/nieznany-świat/aktualności-nś/1222-lfiwi
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

11 marca 2015

Krzysztof Pieczyński: Celem Kościoła jest władza
https://www.youtube.com/watch?v=IsJdtCy6gRI

http://natemat.pl/136055,aktor-ogloszony-opetanym-nienawiscia-odpowiada-duchownym-kosciol-zahipnotyzowal-2-mld-ludzi

Moje poglądy są zbieżne z tym, co mówi pan Krzysztof, ale nie mógł się w pełni rozwinąć "na antenie" :)
Mam podobne zdanie na temat treści głoszonych przez Jezusa i tego, że to, co mówi i robi Kościół nijak się ma do tego.
Ciekawe, że myślący ludzie dochodzą do tych samych wniosków :)
A ten drugi... PiS i wszystko jasne :))
Powiedzmy, że ja nie czuję na sobie presji Kościoła i uważam się za wolnego człowieka (przynajmniej pod tym względem), ale nie podoba mi się, że Kościół ma tak duży wpływ na państwo i prawo, ale tak to jest, jak mamy słabe państwo i kiepskich polityków, którzy szukają w Kościele poparcia.

Ciągle się dziwię, że w tym kraju Kościół ma nadal wśród ludzi tak duże poparcie. Ale to chyba z bezmyślności się bierze - ze stawiania znaku równości pomiędzy Bogiem, a Kościołem. Nie wiem, co niby wspólnego z Bogiem ma ta nieludzka, zbrodnicza instytucja. Natomiast ich wizja Boga to jakaś infantylna szopka. Może to przemawiało do jakichś pastuszków w feudalnym społeczeństwie sprzed tysięcy lat, ale dla mnie to jest co najmniej niepoważne i bardzo niezdrowe dla ludzkiej psychiki - nie pozwala człowiekowi "dojrzeć".
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
79277

11 marca 2015

wendol:

tak...
 
wendol

12 marca 2015

Jeszcze jedno: pod koniec pan Krzysztof stwierdza, że Polska jest krajem wyznaniowym.
Jest - prawo jest ustalane pod dyktando Kościoła.
Nie wiem, jaki problem mają "wierzący" (fanatycy) i dlaczego chcą, żeby to, co im się nie podoba było zabronione.
Przecież nie muszą robić tego, co jest dozwolone, a im się nie podoba.
Jak ktoś jest wierzący, to postępuje według zasad swojej wiary - ma wybór i robi to, co uważa za słuszne. Dlaczego chcą pozbawić wyboru tych, którym nie odpowiadają kościelne ograniczenia?
Dlaczego? - Bo Kościół nie daje ludziom wyboru, wolności, tylko nakazuje i zakazuje, uważając przy tym, że ich polityka jest jedyną słuszną i należy ją narzucić wszystkim.
Kurcze blade - przecież do przestrzegania kościółkowych zasad są zobowiązani jedynie wierzący, a nie wszyscy.
Że nie zostanę "zbawiony"? - To już mój problem i wara kościółkowym od tego - niech się zajmą sobą.
Mam własne, uniwersalne zasady - nie robię krzywdy bliźniemu, nie narzucam swojej woli, daje innym wybór.
A czy kościółkowi tego przestrzegają? - Wręcz przeciwnie.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
79277

13 marca 2015

[img]http://www.wadowita24.pl/wp-content/uploads/2013/04/Tak-bardzo-Ci%C4%99-kocha.jpg[/img]
 
wendol

13 marca 2015

I dlatego nieraz pisałem, że to jest religia infantylna.
Każdy, kto nie będzie się bał i racjonalnie się nad tym zastanowi, dojdzie do takich wniosków - że to bajki dla (wiecznych) dzieci.
Jeśli ktoś się będzie bał, to nigdy się nie usamodzielni, nigdy nie dojrzeje.
Życie jest skomplikowane i wymaga od nas podejmowania bardzo indywidualnych, szczegółowych decyzji i dokonywania trudnych wyborów.
Nie ma i nigdy nie będzie żadnej prostej recepty na życie, i żadna książeczka (Biblia), ani zbiór zasad (przykazania) nie obejmie wszystkiego i nie zwolni nas od myślenia.
Dlaczego fanatycy religijni są tacy nieprzejednani, bezwzględni i chcą wszystkim narzucić swoją wolę?
- Ze strachu. Boją się, że gdy Bóg będzie niezadowolony z ludzi, to zastosuje odpowiedzialność zbiorową i wszystkich ukarze, jak to podobno już nieraz czynił :)
Tak przy okazji: niedługo będzie zaćmienie Słońca, więc ludzie nawracajcie się, bo biada nam ;))
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

13 marca 2015

A o dupie Henryka pamiętacie?

Jeśli chodzi o przykazania, to bardziej podobają mi się te:

Osiem "Naprawdę wolałbym byś nie..."

1. Naprawdę wolałbym, byś nie zachowywał się jak jakiś świętoszkowaty dupek, gdy opisujesz moją Makaronowatą Dobroć. Jeśli ktoś we mnie nie wierzy, to spoko. Naprawdę, nie jestem przecież próżny. Nie zbaczajmy jednak z tematu, bo nie o to chodzi.

2. Naprawdę wolałbym, byś nie wykorzystywał mojego istnienia do agresji, zniewalania, karania, patroszenia i/lub sam wiesz, bycia niemiłym dla innych. Nie wymagam żadnych ofiar, a czystość jest ważna w przypadku wody pitnej, a nie ludzi.

3. Naprawdę wolałbym, byś nie oceniał ludzi ze względu na ich wygląd, sposób ubierania, mówienia czy też... Wiesz co, bądź po prostu miły, OK? I wbij to sobie do głowy: kobieta = człowiek, mężczyzna = człowiek. Jedno i to samo. Jedno nie jest lepsze od drugiego, no chyba że chodzi o wyczucie mody, gdyż, wybacz mi, ale dałem to kobietom i niektórym facetom, którzy wiedzą, jaka jest różnica między kolorem morskim a fuksją.

4. Naprawdę wolałbym, byś nie odbywał stosunku, który jest niemoralny dla Ciebie lub Twojego chętnego, zgadzającego się partnera, dorosłego tak na ciele, jak i umyśle. Jeśli ktoś się z tym nie zgadza, to niech spada, chyba że to też jest dla niego niemoralne, to niech wyłączy wtedy telewizor i pójdzie na spacer dla odmiany.

5. Naprawdę wolałbym, byś nie sprzeciwiał się fanatycznym, mizoginistycznym, nienawistnym pomysłom innych, kiedy jesteś głodny. Zjedz coś, a potem zajmij się tymi gnojkami.

6. Naprawdę wolałbym, byś nie budował kosztujących wiele milionów złotych kościołów/meczetów/kapliczek dla mej Makaronowatej Wspaniałości, gdy te pieniądze można by o wiele lepiej wydać, żeby (wybierz sam): A. zwalczyć ubóstwo, B. znaleźć lekarstwo na choroby, C. żyć w pokoju, namiętnie kochać, no i obniżyć koszty kablówki. Mogę być Nieodgadnioną Węglowodanową Wszechwiedzącą Istotą, jednak nie przeszkadza mi to w czerpaniu przyjemności z prostych rzeczy. Wiem, co mówię – JESTEM przecież Stwórcą.

7. Naprawdę wolałbym, byś nie rozpowiadał ludziom wkoło, że przemawiam do Ciebie. Nie jesteś aż tak interesujący. Zrozum to. Mówiłem Ci przecież, byś kochał swych bliźnich, rozważ to.

8. Naprawdę wolałbym, byś nie robił innym tego, czego byś nie chciał, by oni robili Tobie... No wiesz, chyba że lubisz rzeczy związane z dużą ilością lateksu / skór / lubrykantów / Las Vegas, to tego też raczej nie rób. Jeśli druga osoba też to lubi (pamiętaj jednak o punkcie czwartym), to działajcie, róbcie zdjęcia, ale na miłość Makaronu, użyjcie PREZERWATYWY!!! Naprawdę, to tylko kawałek gumki, jeżeli nie chciałbym, by TO było przyjemne, dodałbym Wam jakieś kolce albo coś.

http://www.klps.pl/o-nas.html

I wesołego weekendu życzę - bez kościelnych smutów itp. :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
79277

14 marca 2015

Taaaaa...
Wulkan piwa...
Fabryka striptizerek...
Brzmi pięknie...
Wendol, Ty kusicielu... Ty makaronowy diable. Ty "świderku" :)))

Pzdr
 
tajne.tarot-marsylski.pl

 
79277

8 kwietnia 2015

[img]http://img.sadistic.pl/pics/6e49dc2dc462.jpg[/img]
 
79277

8 kwietnia 2015

"Władze kościelne przypominają również, że spowiedź u oszusta jest nieważna i należy ją powtórzyć"
A co ma do rzeczy kto tego wysłuchał???
Podobno warunkami dobrej spowiedzi jest rachunek sumienia, szczera spowiedź, żal za grzechy itp itd...
Gościu zadawał pokutę o wiele cięższą niż kilka zdrowasiek. Jeżeli "wierni" decydowali si nawet na podarcie pieniędzy to chyba świadczy o szczerych intencjach...? lol
Babka która miała zrobić 4 długości kościoła na kolanach musiała wyglądać zajebiście :)

Czy to był oszust, czy prawdziwy ksiądz- nieważne. Pokazał jak tępi i łatwowierni są ludzie...

Dalej nie komentuję, bo mi się w głowie epos rodzi... Nie chce mi się tyle stukać w klawisze :)
Pozdrawiam
 
wendol

8 kwietnia 2015

Gość ośmieszył zarówno księży, jak i wiernych.
Pokazał absurd tego wszystkiego.
Jedni wyciągną z tego wnioski, a do innych i tak nic nie dotrze - tylko tyle, że to fałszywy ksiądz był, a ci prawdziwi są OK, bo... są "prawdziwi" :))
Byłem w kościele w Szwecji (mam tam rodzinę) i u nich nie ma spowiedzi, tylko minuta ciszy na zastanowienie się nad sobą.
Spowiedź to jakiś katolicki wynalazek, ale bardzo pożyteczny dla księży - ile to oni dowiedzieli się dzięki temu... Oczywiście "grzechy" Kowalskiego ich nie interesują, ale takiego np. Wałęsy, czy jakiegoś króla... - bardzo :)
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

8 kwietnia 2015

Ostatnio coś tam o "dystansie" tłumaczyłem...
Właśnie się zorientowałem, że też mam problem z zachowaniem dystansu do poczynań księży...
Właśnie poczułem "wkurzenie", że są tacy bezczelni, że tak poniżają ludzi...
Tym bardziej, że od stuleci tak robią - oj nazbierało im się... grzechów.
Tylko, że moje "wkurzenie" to pikuś, w porównaniu do prawdziwego, wielkiego wkur... Kowalskiego, do którego dotrze, jak był wykorzystywany przez te wszystkie lata.
Księża już powinni zacząć się przygotowywać do tego, że to oni będą klęczeli, spowiadali się "Kowalskiemu" i prosili o wybaczenie, to może trochę mniejszy "wpier..." dostaną.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

8 kwietnia 2015

Chyba ich nie "doceniłem" - przecież oni już dawno "zabezpieczyli się" przed taką ewentualnością.
Obarczyli Kowalskiego winą za wypędzenie z raju Adama i Ewy, za śmierć Jezusa itp. (do tego w sumie się to sprowadza dla podświadomości człowieka, że czuje się po prostu winny) i powiedzieli mu, że zawsze będzie "grzeszył", bo taka jest ponoć natura człowieka, a jeśli nawet nie, to i tak urodził się "grzeszny", bo "Adam i Ewa, grzech pierworodny..." - niedobrze się robi, jaki ten Kościół jest niski w swoich wysiłkach na rzecz upodlenia człowieka.
Tak więc Kowalski pełny poczucia winy, nie będzie miał "moralnego prawa", aby oceniać poczynania księży.
Jedyna szansa to, że Kowalski zastanowi się nad tym wszystkim i sam przestanie... grzeszyć :) Mam oczywiście na myśli prawdziwe "grzechy", czyli robienie bliźniemu krzywdy, a nie kościółkowe duperele i banialuki, według których Bóg jest obrażalski, mściwy i niedowartościowany :))
Sam nieraz "zgrzeszyłem" myślą..., ale czynem nie miałem "okazji" - gdybym nawet niechcący "chciał", to jakoś mi to "nie wychodzi" - takie "zbiegi okoliczności" następują, które mi to uniemożliwiają, po czym skłaniają do zastanowienia :)
No to teraz jak zwykle pora na "puentę" :)
Zarówno całkowity brak poczucia winy, jak i zbyt wielkie obwinianie się nie są dobre. W pierwszym przypadku łatwo się domyślić, do czego to może prowadzić - tłumaczeniu tego Kościół poświęca dużo uwagi :), ale jakoś "zapominają" o tym, do czego może doprowadzić zbytni krytycyzm. Do czego? - Do licznych blokad emocjonalnych, do poczucia, że nie jesteśmy godni "raju", że jesteśmy "źli" i powinna nas za to spotkać "kara" - w praktyce, podświadomie sami sobie tą karę wymierzamy, choćby przez to, że nie otwieramy się na wspaniałe możliwości (odrzucamy je), a zamiast tego uważamy, że cierpienie uszlachetnia i sami sobie to cierpienie zadajemy - tak działa podświadomość i do tego nas prowadzi - kieruje naszymi poczynaniami tak, byśmy otrzymali to, czego chcemy, a że jej "moc obliczeniowa" jest większa niż świadomej części naszego umysłu, który aż tyle "nie ogarnia", więc pakujemy się w problemy na własne życzenie.
Śmieszne? - Raczej smutne, do czego doprowadził Kościół kładąc zbyt duży nacisk na poczucie winy.
Ale od czego jest spowiedź?
- Spowiedź wam nie pomoże, bo tylko utrwala w was to poczucie winy.
Kościół nie jest taki głupi, żeby wyzwalać klientów od swojego jarzma.
Już lepiej iść do psychologa - im zależy na skuteczności, bo niezadowolony klient nie poleci takiego lekarza innym.
To dlaczego w przypadku Kościoła logika zawodzi?
- Bo przecież to nie Kościół, tylko Bóg tak chce.
Przy takiej "logice" ręce opadają. To znaczy, że Bóg chce, żeby człowiek się zamartwiał, cierpiał...? W takim razie ten "Bóg", to bardzo zły człowiek.
Kościół natomiast pomaga nam "przebłagać" Boga, wstawia się za nami do Niego...
Już rozumiecie perfidię tego planu, już wiecie, na czym polega największy grzech Kościoła?
To jest dopiero grzech przez duże g...

P.S.
Jak zaczynam coś pisać, to nie wiem, co napiszę, co z tego wyjdzie...
W trakcie dostaję jakiegoś... natchnienia - to pewnie od Boga, ale tego prawdziwego, a nie tego z kościółkowych mitów :)

Jak się z tego "wyleczyć" (no, z poczucia winy)?
- Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę z tego, że zawsze chcemy dobrze - tzn. myślimy, że to, co robimy jest dobre, potrzebne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne (oj - to chyba jakieś zapożyczenie :)), a dopiero później może się okazać, że nie bardzo :)
Tylko, że gdy robiliśmy to "nie bardzo", nie wiedzieliśmy do czego to doprowadzi - chcieliśmy dobrze, więc o jakiej winie tu mowa?
"Wybaczcie im, bo nie wiedzą, co czynią."
Chyba, że wiecie, że źle robicie i czynicie to z pełną premedytacją..., ale to już patologia rzadko spotykana.
Czy księża wiedzą, że źle robią?
- Chcę wierzyć, że w większości przypadków nie (zwłaszcza ci "na dole"). Sami przeszli niezłe pranie mózgu w seminariach i później w kościelnych strukturach... Nawet teolodzy mniej związani z Kościołem, wychodzą z tego przeważnie dopiero po wielu latach - o ile w ogóle.
A co z tymi "na górze"?
- Oni mają w tym po prostu interes i dbają o firmę.
Najgorsi są ci, którzy udzielają się w mediach - ci, którzy wyszukują wrogów Kościoła, pokrętnie się tłumaczą i odwracają kota ogonem. Tylko, że przy tym tak przesadzają, że jeszcze bardziej ośmieszają siebie i Kościół.
Co najlepiej zrobić?
- Najlepiej się nie denerwować, tylko zostawić ich samym sobie.
Oczywiście będą się jeszcze bardziej wściekać i szukać winnych odchodzenia ludzi z Kościoła...
Kto jest temu winien?
- Sam Kościół, gdyż w momencie tworzenia swoich struktur, swoją zachłannością, żądzą władzy wypaczył ideały, na których powinien zostać zbudowany.
Martwi mnie, że Kościół obrzydza ludziom wszelką duchowość i powoduje ośmieszenie tych spraw - dewaluuje to bardzo.
No cóż - trzeba znaleźć własną drogę.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

10 kwietnia 2015

Skoro nikt nie chce ze mną gadać, to pogadam sam ze sobą ;)

Czego ja właściwie oczekuję od Kościoła i co się ich tak "czepiam"? Co mogą zrobić w takiej sytuacji, skoro już mają taką ideologię... Przecież jej nie zmienią.

Z tego, co wiem, to Kościół jest służbą, która powinna pomagać ludziom, a nie stwarzać im jeszcze dodatkowe (sztuczne) problemy.
Wystarczy popatrzeć na mocno wierzących ludzi... Czy to zadowoleni, uśmiechnięci ludzie,... szczęśliwi? Czy żyją sobie na luzie, żartują z innymi i kochają innych? Nie? - To w takim razie coś tu nie gra.

Nie chodzi mi tylko o Kościół, ale ogólnie o tzw. rządzących.
Jeśli ktoś się pcha do czegoś takiego, to powinien zdawać sobie sprawę z tego, jak wielka odpowiedzialność na nim spoczywa.
Kowalski, jeśli coś źle zrobi, to zaszkodzi sobie i ewentualnie komuś tam jeszcze, ale dużej krzywdy wielu ludziom nie zrobi. Jak za to dobrze zrobi taki Kowalski, to też wielu ludziom nie pomoże.
A jak ktoś ma dużo większe możliwości niż Kowalski w czynieniu zarówno dobrego, jak i złego, to co?
- To powinien bardziej się zastanawiać, co robi, czy mówi, bo jego działania mają skutki globalne.
Odnoszę wrażenie, że Kościół ma gdzieś, że szkodzi ludziom, choć gdy zapytałem jednego księdza, dlaczego źle robią, to wiedział o co mi chodzi - odpowiedział, że muszą robić tak, jak im ich zwierzchność nakazuje.
Przerąbane mieć taką zwierzchność.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

10 kwietnia 2015

Kościół to służba - OK.
To w takim razie może ktoś mi zdradzi tajemnicę, w jaki sposób pomagają ludziom...
Czy jest to pomoc materialna, czy może dbają w jakiś sposób o to, by ludzie lepiej się czuli, by byli zadowoleni, chodzili z podniesioną głową? Czy mówią do ludzi: "nie martw się, jesteś wspaniały, wielki, masz siłę i moc, poradzisz sobie, będzie dobrze, Bóg Cię kocha i jest z Ciebie dumny, będzie Ci pomagał w czynieniu dobra - nie jesteś sam, Bóg Cię wspomaga...
Ja u ludzi wierzących widzę raczej syndrom odrzucenia i strach przed tym, że Bogu znowu coś się nie spodoba...
Sam mam taki "syndrom", ale nie w stosunku do Boga, tylko... "Bogini" (w pewnym sensie).
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

18 czerwca 2015

https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2014/02/28/watykan-mafijna-pralnia/
https://tajnearchiwumwatykanskie.wordpress.com/2014/05/17/mroczne-sekrety-banku-watykanskiego/
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
wendol

8 sierpnia 2015

Jezus chciał, by ludzie byli dobrzy dla siebie, by sobie pomagali, by byli coraz mądrzejsi, by było coraz lepiej.
Nie chciał kultu i władzy.
Kościół poszedł w kierunku rządzenia i za bardzo rozbuchał swoje ego, wraz z pasożytnictwem na ludziach.
Mają jeszcze szansę się zmienić - pomagać biednym ludziom w konkretnych sprawach, bez narzucania swojej butnej wersji religii.
Kościół to podobno służba, więc powinni więcej pomagać ludziom w ich codziennych problemach - mam tu na myśli większe zaangażowanie w zbiórki pieniędzy dla biednych i inną konkretną pomoc materialną: jedzenie itp., ale bez nacisku na podtekst religijny.
"Królestwo Niebieskie" nadejdzie prędzej, czy później - kiedy, to zależy od ludzi, w tym od ludzi Kościoła, jak prędko się zmienią na lepsze.
Chcecie dalej tkwić w tej "zgniliźnie", czy zaczniecie wreszcie prawdziwie tworzyć szczęście, radość dla innych, zamiast ich zasmucać?
Wasz czas na działanie dobiega końca, cierpliwość się kończy.
Albo pomożecie Jezusowi, albo on was surowo rozliczy, gdy znowu przyjdzie.
I nie liczcie na niego - teraz to Wy musicie wreszcie wziąć się do pracy, bo inaczej sami zaznacie biedy, skoro biednych wyzyskiwaliście, zamiast im pomagać - bogaciliście się ich kosztem. Macie być bogaci duchem, a żyć raczej skromnie - z umiarem.
Dbajcie o to, by ciężaru grzechów wam ubywało, a nie przybywało, bo inaczej nie dojdziecie do "mety", tylko padniecie po drodze.
Jeszcze w kwestii "pomagania" ludziom: nie starajcie się ludzi "uwodzić", po czym ich wykorzystywać materialnie, psychicznie, żyć z ich pracy, wyzyskiwać, narzucać się, straszyć..., bo to jest raczej "szatańskie", a nie Boskie.
Chcecie dążyć do własnego opętania?
Nie?
To zastanówcie się, gdzie chcecie trafić.
Czyli jak?
- Do roboty wziąć się wreszcie trzeba panowie w czarnych, purpurowych... ubiorach, bo na razie pasiecie brzuchy - swoje.


Chyba zostanę "księdzem" ;) ale dobrym :)
I będę miał żonę, którą KO...cham, ale ja ją Kocham na wieki wieków.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
nicze

29 listopada 2015

W temacie
https://www.youtube.com/watch?v=3Pc9uwvJ0HE
 
wendol

30 listopada 2015

Nicze
Materiał dający do myślenia, ale...
Prowadzący sam się zbytnio podekscytował i poddenerwował.
Teologia to bagno - zastanawiając się nad tym ludzie tracą energię i zdrowie - albo ich to zdenerwuje, albo spowoduje mętlik w głowie i zmęczenie, i wtedy będą podatni na kościelne pranie mózgu - księża im wszystko prosto (prostacko) wytłumaczą, po czym delikwent osiągnie "święty spokój" - nie będzie już musiał myśleć i się zadręczać - Kościół pomyśli za niego i go "zbawi".
Ja wolę Jezusa niż Kościół.
Jezus od dziecka miał "na pieńku" z faryzeuszami i innymi kapłanami.
Był bardzo wrażliwy i czuł ludzi, przyrodę...
Faryzeuszom wytykał, że nie mają serca, są zimni i patrzą tylko w "święte księgi" mając klapki na oczach.
Jezus od dziecka wolał obcować z przyrodą, niż spędzać czas w "świętych budynkach". Pewnego dnia jakiś kapłan podszedł do Jezusa siedzącego nad jeziorem i zniszczył mu laską gliniane ptaszki (Jezus lubił je lepić, bo kojarzyły mu się z wolnością). Jezus się oburzył, a ten kapłan w odpowiedzi krzyknął coś w rodzaju: "marsz gówniarzu do kościoła" i chciał Jezusa zdzielić laską. Jezus go ostro "prześwięcił" - nie powiem jak, bo mało kto zrozumie.
Powiem tylko, że Jezus nie był religijny i stosował proste zasady - gdy widział, że ktoś (lub jakaś filozofia) czyni ludziom krzywdę, to "eliminował" sprawcę.
Ja nieraz rozmawiałem z księżmi i tłumaczyłem im, co źle robią, ale to nie ma sensu, bo oni o tym wiedzą (jak widzą, że ja to też widzę, to zaczynają się denerwować i uciekają), ale nie przestaną, bo zarabiają w ten sposób pieniądze.
Życzę energii i wielu sukcesów tym, którzy chcą walczyć z Kościołem, ale ja już nie chcę mieć do czynienia z "czarnymi" - wolę ich omijać szerokim łukiem. Generalnie walka ze złem odbiera energię walczącym i dodaje jej złu. Jedyny sensowny sposób, to ich olewać - jak nie dostaną od nas energii, to "padną". Dlatego właśnie zło trzeba izolować od normalnych ludzi - zamykać w więzieniach i innych miejscach odosobnienia. Jeśli chodzi o księży, to wysłałbym ich na Księżyc ;) A tak na poważnie, to zostawiłbym ich samych w kościołach.

A teraz fragment historii mojego życia...
Zadałem się kiedyś z biedną dziewczyną (tzw. margines) - zaopiekowałem się nią, ale wreszcie zorientowałem się, że nie mamy o czym rozmawiać. Słuchała mnie i potrafiła powiedzieć zdumiona: "ale ty mądry jesteś", tylko że ja potrzebowałem dialogu. Nie nadawaliśmy na tych samych falach. Całe szczęście znalazła sobie "swojaka".
Po latach (gdy już doszedłem do siebie po rozstaniu) poznałem kobietę, która została moją żoną - zrobiła na mnie wrażenie, bo była bardzo inteligentna, ale dość szybko się zorientowałem, że jest zimna i wyrachowana.
Rozstalibyśmy się, gdyby nie pojawiły się dzieci.
Że mnie nie kochała, to "szczegół", ale okazało się, że dzieci też nie kocha. Stosowała na nich "katolickie wychowanie" - biła od małego za byle co i wydawała "rozkazy" - miały bezmyślnie je wykonywać pod rygorem kar fizycznych i psychicznych. Oczywiście protestowałem, ale ona mnie łamała każąc mi przyglądać się jak się nad nimi znęca i mając do mnie pretensję, że jej "nie pomagam". Czepiała się do mnie o wszystko, na każdym kroku krytykowała, a dzieci nawet nie przytulała, tylko odtrącała i biła plastikową łapką na muchy gdzie popadnie. Ja je dużo przytulałem, dawałem mnóstwo ciepła... Ona zaś starała się wpędzić mnie i je w poczucie winy.
Obecnie nie mieszkamy razem - dzieci mają "raj" u moich rodziców: duży dom, dużo zieleni wokół, las obok, moja mama, która kocha dzieci i marzyła by zostać przedszkolanką i mój ojciec, który może wreszcie komuś opowiadać o życiu i serwować wspaniałe potrawy. Moje córki są bardzo inteligentne i ciepłe, a do tego wspaniale żartują.
Z matką wolą nie utrzymywać kontaktów (czasem ją odwiedzają, bo ściąga im z internetu różne "bajki" i kopiuje na dysk), a ja mam blisko do rodziców.
Moja żona żyje sama z jakiegoś zasiłku i nadal twierdzi, że praca jej się nie opłaca. Od kiedy moje córki mieszkają z moimi rodzicami (zostali sądownie rodziną zastępczą), to nie dostaje ode mnie alimentów. Jak z nią mieszkałem, to nie chciała pracować, ani nic robić w domu. Teraz nadal nie chce pracować, tylko zajęła się działalnością "duszpasterską" - chodzi częściej niż raz w tygodniu do kościoła, dużo czyta w internecie, drukuje i roznosi jakieś religijne ulotki.
Ostatnio otrzymałem pismo z jakiegoś "sądu" - okazało się, że to Sąd Metropolitalny - taki kościelny. Chcą mnie postawić przed tzw. Trybunałem, który składa się z kilku księży profesorów. Chodzi o rozwód - w ich języku nazywa się to "unieważnienie małżeństwa", a właściwie stwierdzenie, że małżeństwo było "nieważnie zawarte".
To rodzaj sądu "kapturowego" - nawet napisali mi, że nie muszę odpowiadać, a po upływie 10 dni rozpocznie się "proces". Nie wiem, co moja żona do nich napisała i nie obchodzi mnie to - wiem tylko, że wiele razy przy różnych okazjach kłamała - nawet bezpośrednio do mnie na mój temat :) Nieraz próbowała mi wmówić coś, czego nie robiłem, a jak ją na tym przyłapałem, to w następnych zdaniach zaprzeczała temu, co powiedziała wcześniej :) Kościół "wije się" i robi uniki w podobny sposób, gdy przyłapie się ich na kłamstwie.
Mógłbym spotkać się z "Trybunałem" i porobić sobie z nich "jaja", ale znudziły mi się już rozmowy z "czarnymi", bo argumentów nie mają żadnych w bezpośredniej rozmowie - gdy zauważą że mają do czynienia z inteligentnym człowiekiem, to uciekają zanim się rozwinę :) Wystarczy się ich nie bać i nie dać się zastraszyć, a szybko orientują się, że są na straconej pozycji. Oczywiście mniej "lotnym" i słabszym emocjonalnie ludziom zrobią krzywdę, więc nie polecam takim bezpośredniej konfrontacji z funkcjonariuszami Kościoła Katolickiego.
Mógłbym ich zupełnie olać, ale że lubię pisać, to coś do nich napisałem.
Oto moja odpowiedź:

Moja odpowiedź na sprawę nr (...) będzie obejmowała szerszy zakres, niż tylko ustosunkowanie się do pytań, jakie od Państwa otrzymałem.

Z moją żoną jesteśmy w separacji od około 10-ciu lat.
Na początku była "normalna", lecz z biegiem czasu popadła w fanatyzm religijny.
Zaczęła znęcać się nad córkami fizycznie (wielokrotnie biła je gdzie popadnie przy pomocy plastikowego narzędzia - tzw. "łapki na muchy", powodując u małych dzieci krwawe pręgi na nogach) i psychicznie - straszyła je piekłem (tym religijnym), a nawet zaprowadziła do egzorcysty wmawiając im, że są "opętane". Moja żona często, z wyraźnym zadowoleniem opowiadała córkom o "szatanie". Skutkiem tego jedna z moich córek trafiła na jakiś czas do szpitala psychiatrycznego, gdyż miała lęki, śniły jej się koszmary, nie mogła spać i myślała, że jest "zła".
Moja żona nie używa podstawowych zwrotów grzecznościowych, nie liczy się ze zdaniem drugiego człowieka, tylko próbuje wszystko narzucać na zasadzie "rozkazów" i zastraszania, stosując tzw. "katolickie wychowanie". Próbowała zniszczyć psychikę nie tylko moich dzieci (które są bardzo dobre i wrażliwe), ale i moją wmawiając wszystkim, że to, co robi jest "normalne".
Uprzykrzyła wszystkim życie i osiągnęła to, że niedługo zostanie pozbawiona praw rodzicielskich.
Ostatnio wypisałem dzieci z lekcji religii, a sam złożę akt apostazji.

Niebawem złożę pozew rozwodowy, w którym posłużę się tym, co powyżej napisałem - dziękuję za inspirację.
Noszę się też z zamiarem nagłośnienia sprawy przy pomocy gazety "Fakty i Mity" - dla dobra innych i ku przestrodze, do czego może doprowadzić fanatyzm religijny.

A teraz spróbuję ustosunkować się do konkretnych pytań, jakie od Państwa otrzymałem:
1. Nie istnieje taka możliwość.
2. Zgadzam się na jakikolwiek skład tzw. "Trybunału".
3. Uważam swoje małżeństwo za nieważne z przyczyn podanych powyżej i dlatego nie chcę mieć więcej do czynienia z tą kobietą, jak i z Kościołem Katolickim.

Jeśli zaś chodzi o moją obecność w "sądzie", to niestety jestem osobą pracującą i mój czas jest bardzo cenny, więc w Państwa "sądzie" się nie pojawię, tym bardziej, że nie chcę mieć już więcej do czynienia z osobami reprezentującymi instytucję Kościoła Katolickiego.
Na jakiekolwiek pieniądze ode mnie też nie macie co liczyć - wystarczy, że zapłaciłem 600 zł za ślub kościelny, czego z całego serca serdecznie żałuję.

Nadal mimo wszystko wierzę w Boga (tego prawdziwego, będącego ponad wszelkimi wymyślonymi przez człowieka religiami) i Jezusa, który powiedział dużo dobrego na temat dobroci i miłości bliźniego, ale faryzeuszy słusznie krytykował.

Pozdrawiam
Idźcie dalej własną drogą - nasze się tu rozchodzą.
Spotkamy się w innym wymiarze, gdzie Bóg oceni wszystkich po owocach, a nie wg jakichś ideologii.
 

Nie idź przede mną, bo może za tobą nie pójdę. Nie idź za mną, bo może nie potrafię pokazać ci drogi. Idź koło mnie i bądź moim przyjacielem. http://wendol.cba.pl wendol@o2.pl
Ilość wypowiedzi w tej dyskusji: 1611
Poprzednia strona | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | .. | 80 | 81 | Następna strona
Nowy temat  |  Spis tematów Nowszy wątek  |  Starszy wątek

Proszę zalogować się aby zabrać głos na forum.
Jeśli nie masz konta, możesz w prosty sposób zarejestrować się.